


Miejsca mówią o ludziach. Czasami dobitniej niż słowa. Mówią przez swoje istnienie na określonej szerokości geograficznej, układ w przestrzeni, przez wypełnienie detalami. Miejsca bywają relikwiami. Przemawiają także poprzez ludzi, którzy znaleźli się tu, a nie gdzie indziej, bo ktoś ważny zostawił tutaj ślady.
Tak jest w Littlemore pod Oksfordem, gdzie czuje się obecność kardynała Johna Henry’ego Newmana – jednego z najwybitniejszych teologów i konwertytów XIX wieku. 19 września 2010 roku zostanie wyniesiony na ołtarze jako pierwszy Anglik niemęczennik od czasów reformacji. Ojciec Święty Benedykt XVI dokona beatyfikacji wbrew ustalonym przez siebie regułom: nie przez swoich wysłanników, lecz osobiście, podczas pielgrzymki do Wielkiej Brytanii.
Pustynia i Betlejem
Littlemore. Ciekawa nazwa. Po polsku brzmiałaby w przybliżeniu „Małowiele”. Już w samej nazwie tkwi paradoks, który sporo mówi o tym miejscu i o Newmanie. Niepozorna wioska, położona z dala od oksfordzkich splendorów, była świadkiem rzeczy wielkich, które się dokonały w życiu przyszłego błogosławionego.
A mogły one mieć miejsce w Londynie, gdzie John Henry Newman się urodził w 1801 roku, spędził szczęśliwe dzieciństwo i nawiązał przyjaźń z Chrystusem. Tam też zakiełkowała w nim myśl o celibacie. Mogły się te wielkie sprawy dokonać także w uniwersyteckim Oksfordzie, gdzie przyszły kardynał rozpoczął błyskotliwą karierę akademicką i kościelną. Kolejne miejsce to Birmingham, gdzie Newman w 1847 roku założył Oratorium – stowarzyszenie księży katolickich żyjąc (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.