


Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli (J 17,21)
Lustracja już od kilku miesięcy rządzi kościelną wyobraźnią. Można odnieść nawet wrażenie, że naprawdę kluczowe dziś pytania, które stawiamy sobie jako Kościół w Polsce, sprowadzają się w zasadzie do jednego: ilu jeszcze z księży, spośród obecnie działających jako duszpasterze czy jako osoby publiczne, poszło w przeszłości na współpracę z SB i którzy to z nich? Oczywiście w takim zadawaniu pytania nie ma nic złego. Prawdę o księżach agentach trzeba opowiedzieć. Tyle tylko, że — jak się okazuje — nie jest to takie proste. Bo choć dziś ze świecą trzeba szukać w polskim Kościele człowieka, który głosiłby, że należy zaniechać lustracji duchownych, to nie da się też ukryć, że najnowsza przeszłość zaczyna dzielić polskich katolików. A tam gdzie rodzą się podziały i brak jedności, trudno o skuteczne rozwiązanie nabrzmiałych problemów.
Przywołam kilka tylko przykładów z ostatnich tygodni obrazujących, jakie spustoszenie lustracja sieje w Kościele. Oto okazuje się, że jeden z zakonników, który dla części współbraci — w świetle teczek odnalezionych w IPN — był świadomym współpracownikiem SB, dla innych wcale nim nie był, a przynajmniej mają oni poważne wątpliwości. Innymi słowy: nawet upublicznienie teczki księdza X czy Y nie sprawia, że automatycznie przyzn (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.