


Wielkie malarstwo, choćby Rubens, a z drugiej strony białoniebieskie gipsowe figurki Niepokalanie Poczętej kupowane na odpustach czy w sklepach z dewocjonaliami. Katechizm Kościoła katolickiego i wielce uczone traktaty teologiczne, a obok nich pieśni ludowe przeciwstawiające dobrotliwość Matki surowości zagniewanego Ojca. Wielka muzyka, choćby Schubert, ale też pastorałki czy współczesne bum-cyk-cyk, tarara na gitarę i bębenek. Poezja najwyższych lotów i odpustowe kazania oraz częstochowskie rymowanki. Pieta Michała Anioła i plastikowe butelki z odkręcaną główką. Niekończące się litanijne nabożeństwa ludowe i uniwersyteckie sympozja oraz uroczyste msze, wreszcie apokryfy i Biblia – człowiek cokolwiek dotknie – zawsze, prędzej czy później, natknie się na to imię: Maryja.
Wykorzystując wszystkie dostępne sposoby komunikowania, próbujemy o tej kobiecie żyjącej przed dwoma tysiącami lat opowiadać. Na nasze szczęście nie jesteśmy skazani jedynie na tę mniej lub bardziej naukową i artystyczną narrację. Postarali się bowiem archeolodzy i pod bazyliką Zwiastowania w Nazarecie dokopali się do warstwy z początku naszej ery. Stąd wiemy, oczywiście w dużym przybliżeniu, jak mieszkali Maryja, jej mąż Józef i Syn Jezus – Miriam, Jojasaf i Jehoszua, czyli Święta Rodzina. Żyli prawdopodobnie w mieszkaniu składającym się z dwóch części. Jedno pomieszczenie zbudowane głównie z kamienia i drugie wykute w zboczu wzgórza. Pod tym względem nie różnili się niczym od większości mieszkańców Nazaretu. I pomyśleć, przez owe trzydzieści przysłowiowych czy apokryficznych lat, pod jednym (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.