



Anna Sosnowska: Myśląc o naszych czytelnikach, zastanawialiśmy się w redakcji nad usunięciem z audiobooka Officium Secretum przynajmniej części wulgaryzmów. Ale pan, autor książki, nie zgodził się na to. Dlaczego?
Marcin Wroński: Z jednej strony całkowicie rozumiem tę wątpliwość. Z drugiej natomiast wiem, że te wulgaryzmy są integralnym elementem tekstu i bardzo wiele mówią o świecie, w którym ojciec Gliński, główny bohater książki, działa. Gdyby ich zabrakło, wiedzielibyśmy o postaciach znacznie mniej, a powieść przestałaby być realistyczna. Tymczasem bardzo mi zależało na tym, żeby Officium Secretum było hiperrealistyczne. A wulgaryzmy przynależą przecież do naszej rzeczywistości. Niestety.
Skąd to ubolewanie?
Bo przekleństwa są po prostu złe.
Ale dzięki nim możemy wyrażać emocje.
Gdybyśmy rzeczywiście tak robili, to wszystko byłoby w porządku, ale one stały się normalnym, zwyczajnym elementem naszego życia. Pani to dobrze wie jako dziennikarka, bo przecież dziennikarze klną jak szewcy. Zresztą niektórzy pisarze też. Właściwie wszyscy przeklinamy i to już przestało być emocją.
A zaczęło spełniać rolę przecinka?
Tak, i dlatego to zjawisko jest podwójnie złe. Raz, że zanieczyszcza naszą przestrzeń brzydotą – przecież wulgaryzmy mają być brzydkie, taka jest ich natura. Dwa, to również szkodzi samym przekleństwom. Bo skoro przeklinamy co chwilę bez przyczyny, co powiedzieć, kiedy spadnie mi na stopę taborecik?
Na marginesie dodam, że kiedyś prawdziwy zawodowy przestępca nie przeklina (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Anna Sosnowska - ur. 1979, absolwentka studiów dziennikarsko-teologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, współautorka książki "Zioło-lecznictwo, czyli wywary na przywary", wcześniej związana z kanałem religia.tv, gdzie prowadziła programy "Kulturoskop" oraz "Motywacja jest kobietą". Redaktor naczelna portalu Aleteia. (wszystkich teksty tego autora)