


Ojciec Paweł Krupa lubi wspominać swojego wuja księdza. Wuj był proboszczem wiejskiej parafii. Na świętego Rocha chodził po polu między krowami i kropił je święconą wodą. Musiał tylko uważać na krowie placki, wiadomo – na polu różnie bywa. Kazania mówił długie, bo twierdził, że skoro ludzie idą kilka kilometrów do kościoła, to muszą w nim swoje odsiedzieć. Poza tym, gdyby powiedział krótkie kazanie, to zaraz we wsi zaczęłoby się gadanie, że proboszcz się nie przygotował. Zatem kazania trwały. – Mój wuj nie był wybornym kaznodzieją, ale kiedy mówił do swoich parafian, to czuło się, jak on tych ludzi kocha, jak bardzo mu na nich zależy. On mnie tego uczył – tłumaczy ojciec Paweł.
Papież to jest firma
Ziemia obiecana. Karol Borowiecki, Moryc Welt i Maks Baum podążają w kondukcie żałobnym za trumną niemieckiego fabrykanta Hermana Bucholca. Śmierć króla bawełny przyciągnęła na ul. Piotrkowską w Łodzi prawdziwe tłumy. Maks Baum, z pochodzenia Niemiec, zagaduje w pewnej chwili swego przyjaciela Żyda Moryca Welta.
– Żeby mieć chociażby taki pogrzeb, musiałbyś zmienić wyznanie. Ty przecież nie lubisz protestantyzmu – mówi Maks.
– A nie lubię i nigdy bym na to wyznanie nie przeszedł – odpowiada Moryc. – Jestem człowiek, który kocha i potrzebuje piękne rzeczy. Ja chcę mieć lepszy pogrzeb od Bucholca. Jak ja się narobię cały tydzień, to ja potrzebuję odpocząć. Ja chcę pójść do ładnej sali, gdzie są ładne obrazy, ładne rzeźby, ładna architektura, ładna ceremonia i kawałek ładnego koncertu (…) A w kir (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.