


Poproszono mnie, bym mówił o sytuacji chrześcijaństwa w Polsce dzisiaj i w przyszłości1. Dlatego już na początku chciałbym wprowadzić do swoich rozważań dwa ograniczenia.
Pierwsze dotyczy słowa chrześcijaństwo. Będę mówił wyłącznie o Kościele katolickim. Nie dlatego, jakobym lekceważył inne wyznania lub ich nie dostrzegał. I nie dlatego, że katolicy stanowią większość naszego społeczeństwa. Chodzi jedynie o to, że nie znam dobrze innych Kościołów, nie spotykam się na co dzień z ich radościami i smutkami, nie wiem, jakie przed nimi stoją pokusy i wyzwania. Dlatego skoncentruję się wyłącznie na wspólnocie, do której należę.
Drugie zastrzeżenie dotyczy perspektywy, z której chcę spojrzeć na Kościół dziś i w przyszłości. Nie jestem socjologiem czy teologiem ani tym bardziej futurologiem czy prorokiem znającym przyszłość. Jestem duszpasterzem, zakonnikiem, któremu leży na sercu dziś i jutro chrześcijaństwa w Polsce i na świecie. Zamierzam się odnieść do przestrzeni, w której przebiega moje życie. Będzie to spojrzenie uczestnika, a nie widza, kogoś, komu trudno się zdobyć na chłodną ocenę faktów, gdyż jest żywo zainteresowany przezwyciężeniem pokus i podjęciem wyzwań.
Przygotowując ten tekst na początku Wielkiego Postu 2010, przeczytałem przypadający na I niedzielę tego okresu liturgicznego fragment Ewangelii mówiący o kuszeniu Jezusa (Mt 4,1–10). Szatan podsuwa Mesjaszowi trzy pokusy – te same, na które w dzisiejszych czasach narażony jest Kościół – wspólnota wierzących. Dlatego potraktuję je jako schemat, którym się posłużę, m&oac (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.