


Ostatni Poganin. W szczenięcych latach pilny czytelnik Juliana Apostaty – do lektury zachęcił go ojciec – „Kochany Rosiu”, czyli Stanisław Stempowski, towarzysz życia Marii Dąbrowskiej, stary mason i minister rolnictwa w rządzie Ukraińskiej Republiki Ludowej atamana Szymona Petlury. Ostatni Poganin. Bo przedostatnim był Lampedusa. Edukacja klasyczna, wrażliwość serca, estetyczne wysublimowanie oraz przekonanie, że chrześcijaństwo jest religią stosunkowo młodą (nie uwłacza to chrześcijaństwu w ustach kogoś, kto na Rzym spoglądał z pełną elegancji wyrozumiałością jako na złodziejskiego, młodszego kuzynka Grecji, no i walecznego nuworysza), uprawniałyby Jerzego do roli dublera w opowiadaniu Syrena, gdyby oczywiście profesor La Ciura z niejasnych powodów nie zmarł na banalny atak serca i nie wypadł do morza z pokładu parowca Rex płynącego do Neapolu w objęcia syreny Lighei, córki Kaliopy – istoty, której uśmiech odsłaniał „ząbki białe i ostre jak u młodego psiaka” i wyrażał „prawie zwierzęcą radość istnienia, pogodę prawie boską”. Zaistniałaby wtedy jednak pewna niezręczność, bo co w podwodnych, depresyjnych światach robiłby człowiek, który sam siebie przezwał Hostowcem – czyli wziął pseudonim od górskiego strumienia na Huculszczyźnie, którą kochał, a i gusta Jerzego szły raczej – pardon – w kierunku kobiet noszących w sobie jakąś rzadką chorobę, czego o nieśmiertelnym, płetwiastym stworzeniu powiedzieć nie można. A poza tym – jeśli wierzyć Claudio Magrisowi – La Ciura kochał się tylko z syreną, „czyli istotą, której nie ma. Pozost (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.