


Głęboka tęsknota za ciszą i oderwaniem od zgiełku świata kieruje nasze spojrzenie na klasztorne mury. Pokój, modlitwa, duchowość radosna, odzyskanie samego siebie, odnalezienie sensu życia. Co jest tą „magiczną mocą” i duchowym ćwiczeniem mnichów? Chcemy się tego nauczyć, znów zdobyć panowanie nad sobą i duchowość radosną – więc udajemy się do Benedyktynów.
Klasztor Benedyktynów w Lubiniu wyrósł, jak setki benedyktyńskich klasztorów na świecie, z jedynego gorącego pragnienia: Aby we wszystkim Bóg był uwielbiony. Te słowa Pisma Świętego Benedykt umieścił w swej Regule, w rozdziale O rzemieślnikach klasztornych, uświadamiając nam, że nie chodzi o nic nadzwyczajnego, ale o prostotę codzienności, w której nasza obecność i Obecność Tego, który Jest, nadają sens wszystkiemu. Pozostaje nam zatem nauczyć się być wobec Tego, który Jest. Do tego prowadzi prosta praktyka medytacji, która – jak wyraził to benedyktyn o. Jan Bereza – jest słowem i milczeniem, tańcem i śpiewem, oddechem, trudem i mieszkaniem.
Jest słowem, bo potrzebujemy słowa, tak samo jak i milczenia, aby wejść w ciszę i usłyszeć głos Boga mieszkającego w sercu każdego z nas; jest tańcem i śpiewem, które towarzyszyły Synowi Marnotrawnemu, gdy powracał do siebie, powracał do domu Ojca; jest oddechem, bo jest odpocznieniem dającym siły do nowego życia; jest trudem, bo jak powiedział jeden z ojców pustyni: & (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.