


1
Zatracił poczucie czasu. Siedział otępiały, sparaliżowany w fotelu. Lód w worku, który przyłożył sobie do nosa, cały się roztopił. Może godzina minęła, od kiedy to się stało… Nie przyjmował tego do wiadomości, choć taka była rzeczywistość. Dostał cios w twarz od Pawła, swego wikarego. Bez ostrzeżenia. Pierwszy raz w życiu ktoś powiedział mu wprost, że jest kanalią. I zrobił to człowiek, który cały czas milczał. Krzyk niemowy. Ta prawda nie była dla niego szokująca. Niekiedy dopuszczał myśl, że jest zepsuty i ludzie go nienawidzą. Bawiło go jednak, że nikt na świecie nie może mu tego powiedzieć. Co najwyżej przez serwetkę. A serwetkami umiał się ocierać. Chociaż Ola… Ona niby mu powiedziała. Ale… ona pluła pod wiatr. To był jej problem. Sama wciągnęła go w bagno, a potem prosiła, by wrócił do Chrystusa.
W czerwcu 2000 roku udał się z nią na wycieczkę do Italii. Florencja, Asyż, Turyn. Nie nawiedzili jedynie Rzymu, wolał tam nie ryzykować wspólnego pobytu — za dużo znajomych.
W Turynie oglądali Całun. Tłumaczył jej fachowo jego pochodzenie, relacjonował wyniki najnowszych badań. Nie pomodlił się jednak przed nim. Bał się. Ecce Homo.
Wstał wreszcie, by przerwać dręczące myśli, i poczłapał pod prysznic. Spojrzał na wiszący przy umywalce ręcznik splamiony krwią. „Zrób sobie odbicie. To powieś w Sali Proboszczów”. „Proszę, Pawełek w roli żydowskiego tłumu i rzymskich (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.