


W obrębie jakich pojęć poruszamy się rozmawiając o radykalizmie duchowym?
Doświadczenia każdego człowieka są niepowtarzalne, indywidualne. Poczynając od pewnego poziomu intymności o pewnych rzeczach nie da się mówić bo te, jak pisał Jaspers, są zniekształcane już w samej wypowiedzi. Niestety, w duchowości – podobnie jak w erotyce – ludzi najczęściej pociąga coś, co dla tych, którzy się na niej znają, jest z reguły drugorzędne. Nie interesują się natomiast rzeczami, które są rzeczywiście istotne. To więc, czego się obawiam podczas rozmowy na ten temat, to niewłaściwe zrozumienie.
Tradycja rzymskokatolicka akcentuje najczęściej radykalizm werbalny. W naszej strefie kulturowej uważa się zwykle, że radykalny duchowo jest ktoś, kto się w taki sposób wypowiada. Katolicy od małego dziecka są przyzwyczajani przede wszystkim do określonego zestawu mniemań i poglądów – np. „Bóg jest w Trójcy Jedyny” – oraz pewnych zachowań etycznych. Poznawcze i empiryczne aspekty religii są natomiast wyraźnie niedowartościowane. Nie zachęca się przecież dzieci do poszukiwania na własną rękę doświadczeń religijnych czy mistycznych, ani do kontaktowania się z Bogiem inaczej jak poprzez modlitwę, spowiedź i komunię – w których walor fenomenologiczny, doznaniowy nie jest ani pierwszorzędny, ani specjalnie eksponowany.
Posłużę się metaforą alkoholową. Różne czynności o religijnym – i niekoniecznie religijnym – charakterze mogą mieć różną „procentową” zawartość duchowości. Sądzę przy tym, że niektóre z nich, najbardziej (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Marcin Żyła - ur. 1979, dziennikarz, stały współpracownik "Tygodnika Powszechnego", publikował również w "Znaku" i "Dzienniku Polskim". Zajmuje się m.in. tematyką wielokulturowości i historii Bałkanów oraz Europy Środkowej. Mieszka w Krakowie. (wszystkich teksty tego autora)