


„Moja misja rozpocznie się po śmierci — powiedziała Tereska siostrom zakonnym. — Pobyt w niebie poświęcę na pomoc ludziom na ziemi. Spuszczę deszcz róż”. Paradoksalne zrządzenie Opatrzności. Tereska nigdy nie opuściła Karmelu. W 1897 roku, po dziewięciu latach w zakonie, zmarła na gruźlicę. Kanonizowana w 1925, ogłoszona została patronką misji i dziś podróżuje po całym świecie. Dociera do milionów.
W bardzo poważnym amerykańskim dzienniku „The Washington Post” wielkie litery tytułu SIMPLY AWESOME nawiązują do języka młodzieżowego, czegoś w rodzaju „Zwyczajnie nadzwyczajna”, „Po prostu zadziwiająca”. Nieco mniejsze wyjaśniają: „Relikwie św. Teresy z Lisieux rozpoczynają podróż po Stanach, zatrzymując się w Waszyngtonie”. Obok podobizna łagodnie uśmiechającej się karmelitanki oraz pokaźne zdjęcie relikwiarza niesionego przez krzepkich żołnierzy gwardii kremlowskiej. W dużej ramce kilkanaście najważniejszych cytatów, jakże niezwykłych w piśmie tego rodzaju: „Ponieważ byłam mała i słaba, Jezus zniżył się do mnie i z czułością pouczył mnie o tajemnicy swojej miłości”. „O jakże współczuję duszom, które błądzą. Tak łatwo zgubić drogę na ukwieconych drogach tego świata”. „Cała moja siła leży w modlitwie i ofierze, to one są moją niezwyciężoną bronią. Mogą poruszyć serca lepiej niż słowa. Wiem to z doświadczenia”.
Od 1995 roku ( (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.