



PAWEŁ KOZACKI OP: Czytałem tekst, którego autor – osoba nieochrzczona – twierdzi, że gdy w latach 80. XX wieku bywał w kościołach, to poważnie zastanawiał się nad tym, czy poprosić o chrzest. Dziś nie chodzi już do kościoła, bo nic go do niego nie przyciąga, a przeciwnie – coś odpycha. Mówi, że Kościół się zbiesił. Jak ksiądz biskup skomentowałby taką wypowiedź?
BP TADEUSZ PIERONEK: Jeśli człowiek, który przeżył fascynację Kościołem, po latach twierdzi, że coś jest nie tak, że Kościół poszedł niewłaściwą drogą, to warto tę diagnozę przeanalizować. Co się stało, że 20 lat temu Kościół był bohaterem, a teraz jest pośmiewiskiem? To są przecież dwie skrajne sytuacje. Kościół nigdy nie był przeznaczony do tego, by odnosić triumfy. Chrystus nigdy mu tego nie obiecywał. Tym bardziej nie jest przeznaczony do świętowania zwycięstwa, które mu przypisywano po 1989 roku, bo w trudnych czasach komunizmu upomniał się o ludzi. Kościół przeszkadzał tamtemu systemowi, dlatego był prześladowany – najpierw za czasów stalinowskich fizycznie, a później administracyjnie. To, że w takiej sytuacji się nie cofnął i głosił swoją naukę, protestując tym samym przeciwko niesprawiedliwości w świecie, powodowało, że zyskiwał na znaczeniu u ludzi myślących, gdyż upominał się o dobro wspólne: o wolność, sprawiedliwość, niepodległość…
Co więc się stało z tamtym Kościołem?
Chciał żyć tym zwycięstwem przekonany, że tryumfatorom należą się łupy wojenne. I zaczął się o te łupy upominać per fas et n (...)
Dostęp do treści serwisu jest płatny.
Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Paweł Kozacki OP - ur. 1965, prowincjał polskich dominikanów, duszpasterz, przez wiele lat redaktor naczelny miesięcznika "W drodze". Mieszka w Warszawie (wszystkich teksty tego autora)