



PAWEŁ KOZACKI OP: Będziemy rozmawiać o Wołyniu, ale przecież to niejedyne miejsce, w którym pewnego dnia sąsiedzi należący do różnych narodów zaczynali się mordować. Były rzezie na Bałkanach. Była Rwanda. Czy można znaleźć wspólny mianownik dla tych zdarzeń?
ADAM DANIEL ROTFELD: Anna Karenina Lwa Tołstoja zaczyna się słynnym zdaniem, że wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, a każda rodzina nieszczęśliwa jest nieszczęśliwa na swój własny sposób. Wymienione przez ojca konflikty były bardzo różne, każdy z nich miał odmienną historię. Przez wieki narody żyły zgodnie obok siebie, a w pewnym momencie zaczęły wybuchać konflikty. Co je wywołało?
3 grudnia 1999 roku byłem przyjęty przez Jana Pawła II na prywatnej audiencji. Pod koniec rozmowy papież zapytał, jak – moim zdaniem – można wytłumaczyć erupcję konfliktów na świecie. Odpowiedziałem, że dochodzi do nich w momentach desperacji, gdy zwaśnione społeczności uważają, że wyczerpały możliwości wygrania sporu czy obrony swoich racji. Z kolei stan dobrobytu i wygody łagodzi napięcia. Na przykład między Flamandami i Walonami w Belgii konflikt trwa od zawsze, ale nigdy nie przybrał formy zbrojnej. Narody te miały za dużo do stracenia. W byłej Jugosławii narody żyły w biedzie – miały więc niewiele do stracenia. Doszło tam do wojny. Papież zamyślił się i powiedział cichym głosem: „Ma pan rację, ale przecież wcześniej te narody żyły w nieporównanie większym ubóstwie, a do konfliktów nie dochod (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Paweł Kozacki OP - ur. 1965, prowincjał polskich dominikanów, duszpasterz, przez wiele lat redaktor naczelny miesięcznika "W drodze". Mieszka w Warszawie (wszystkich teksty tego autora)