


Odsłona pierwsza: Kilka tygodni temu przeglądam repertuar kin. Mój wzrok pada na tytuł Spotlight: „Bostoński dziennik wpada na trop wielkiego pedofilskiego skandalu w Kościele rzymskokatolickim”. – Nuda – myślę sobie i wybieram się na Pokój: „Pięcioletni Jack od urodzenia mieszka z mamą w niewielkim pomieszczeniu, które nazywają pokojem. Chłopiec nie zdaje sobie sprawy, że istnieje świat na zewnątrz”.
Odruchowo nie poszedłem na film Toma McCarthy’ego, bo zmęczony byłem tematem. Częstotliwość pisania i mówienia o pedofilii w Kościele stała się dla mnie nie do zniesienia. Chociaż sam, wiele lat temu, podejmowałem ten problem na łamach „W drodze”, to sytuacja, gdy dziewięć na dziesięć telefonów dziennikarzy proszących o komentarz dotyczyło pedofilii duchownych, spowodowała, że postanowiłem unikać tego wątku.
Odsłona druga: Rano 29 lutego dowiaduję się, że podczas 88. ceremonii rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej Spotlight zostaje wybrany najlepszym filmem, a Brie Larson – odtwórczyni głównej roli w Pokoju – zostaje uznana za najlepszą aktorkę pierwszoplanową. Wieczorem oglądam film o dziennikarzach z Bostonu i już wiem, że moja pierwsza reakcja na ten obraz – oparta na lekturze nagłówka – była błędem.
Spotlight – choć niepozbawiony wad, choć zawiera przerysowania – jest dla mnie ważny z dwóch powodów. Po pierwsze, pokazuje stare, rzetelne dziennikarstwo, którego bardzo mi dziś brakuje. Po drugie, zawiera ważne przesłanie dla mnie j (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Apostolstwo świeckich dominikanów