



ŁUKASZ POPKO OP
Granica, odrębność, oddzielenie to dziś ważne tematy. Dziś, czyli w epoce brexitu, gorących dyskusji na temat granic politycznych i ekonomicznych. Granice kojarzą się raczej negatywnie: z ograniczeniami, z blokadą, zamknięciem. Mamy więc masę organizacji, które deklarują działanie „bez granic” lub „ponad granicami”, ponieważ odwołują się do wartości lub też misji powszechnej. Brak kontroli na granicach państw Unii Europejskiej jest dla nas do tego stopnia pozytywnym doświadczeniem, że niektórzy mylnie rozumieją to jako zniesienie granic.
Od czasów nowożytnych żyjemy w przekonaniu, że dzięki technice człowiek może przekraczać kolejne granice, i będzie je przekraczał w nieskończoność. Bo skoro można, to i trzeba. Technika staje jakby do sportowych zawodów. Czasem również profesjonaliści zajmujący się kulturą, kiedy już nie mają nic do powiedzenia, rozglądają się za jakąś zapomnianą – ale w miarę bliską – granicą, by ją bohatersko w imieniu ludzkości przekroczyć.
W zupełnym paradoksie człowiek nowoczesny doszedł do wniosku, że „z natury” jest naturze przeciwstawiony. W wizji świata, w której granica jest z istoty czymś złym, cały wszechświat jawi się jako więzienie, z którego trzeba się wyzwolić. Problem w tym, że za kolejną przekroczoną granicą wyłania się następna przeszkoda, albo przynajmniej coś, co człowiek może odebrać jako zniewolenie. Dziś nawet własne ciało bywa postrzegane jako źródło uciążliwych ograniczeń. Nie tylko wtedy, kiedy jest schorowane lub stare, ale także wtedy, kiedy nie chce się (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.